czwartek, 14 czerwca 2012

Poczucie własnej woli..



 
 
"Zdaniem Schopenhauera każdy ma bezpośredni dostęp do poczucia własnej woli, czyli przemożnej chęci dążenia w określonym kierunku, który jest uwarunkowany podstawowymi popędami. Popędy te (i co za tym idzie także wola) mają jednak charakter zupełnie irracjonalny i często obracają się przeciw nam. Schopenhauer twierdził, że w tej sytuacji jedynym racjonalnym działaniem jest więc zagłębienie się w sobie, przeanalizowanie własnych popędów, zapanowanie nad nimi i w ten sposób "przekroczenie siebie" i pełne przejęcie kontroli nad własną wolą."
 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Arthur_Schopenhauer
 
 
Wielki błąd chrześcijaństwa i buddyzmu polega właśnie na nadużywaniu w życiu wolnej woli  dla celów wyznaczanych jako etyczne i moralne.Chrześcijaństwo tym samym dowiodło , iż nie poszukuje mocy Stwórcy, a jedynie efektu własnych wyobrażeń. Popędy, zapędy , wyrzeczenia, współczucia i przekraczanie samych siebie są wynikiem sposobu myślenia ukierunkowanego daną filozofią . Natomiast nasza wola jest ukształtowana bardziej w poddaństwie niż w wysilaniu się w walce z przeciwnościami jakie nas przerastają. Potrzebujemy sami - MOCY dzięki której osłabimy wszystkie zamierzenia nie służące jakości naszego życia. 
 
Piszemy i rozmawiamy na tematy , które wskazują nam skutki jakie spijamy w wyniku braku wiedzy i mądrości. A przecież nie musi tak być , abyśmy zawsze byli oszukanymi , a rozczarowania nas powalały.  
 
Poznajmy narzędzie jakim posługują się Ci , którzy zamiast nam służyć , popierają złe zamiary swoich władców. 
 

 Czym jest ERYSTYKA ?

 
Od nazwy greckiej bogini niezgody, kłótni i waśni pochodzi słowo erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów słownych do korzystnego rozwiązania bez względu na prawdę. Erystyka zajmuje się głównie sporami toczonymi przed publicznością, która ma wydać osąd w danej sprawie i przyznać rację jednej ze stron. Często pojęcie erystyki mylone jest z retoryką, czyli sztuką przekonywania skierowaną najczęściej do jednego rozmówcy. Erystyka w zasadzie ma na celu nie przekonywanie, ale pokonanie drugiej osoby i udowodnienie jego niższości. Metoda argumentacji w mowie erystycznej oparta jest na sofizmatach, czyli fałszywych, kłamliwych argumentach, użytych w celu zwyciężenia dyskusji.
 
Mimo tego, że erystyka liczy już sobie ponad 2000 tysiące lat, sztukę tę ożywił dopiero w XVIII wieku A. Schopenhauer, opisując formy i walory argumentacji erystycznej nie z punktu widzenia kunsztu prowadzenia sporów ale zasad logiki. W pracy: Erystyka (ok. 1830) z pogranicza logiki i retoryki Schopenhauer sklasyfikował nieuczciwe sposoby argumentacji, podał instruktywne przykłady, pokazując jak zwalczać fortele logiczne i sofizmaty.
 

Jaką filozofią się podparł ?

 
Podparł się filozofią dialektycznego myślenia , które ma za zadanie przyznać rację jednej ze stron.  Myślenie dialektyczne wszystko obala, wykazując we wszystkim sprzeczności , co doprowadza do wszelkich sporów i waśni. Heglowska synteza wynikająca z tezy i antytezy może być użyta do wykazania racji nie mającego racji.  
 
 
Oto kilka przykładów chwytów erystycznych wymienionych przez Schopenhauer’a w jego dziele  „Poczwórne źródło twierdzenia o podstawie dostatecznej” (1904):
 

a). mutatio controversiae – zejście z tematu

 
Jeżeli spostrzegamy, że przeciwnik chwycił się jakiejś argumentacji, którą nas pobije, to nie wolno nam dopuścić do tego, aby ją doprowadził do końca, lecz musimy zawczasu przerwać bieg dyskusji, odbiec od tematu lub oderwać od niego uwagę i przejść do innych twierdzeń. Sama zmiana tematu podczas rozmowy jest rzeczą naturalną, zabieg ten jest techniką erystyczną jeżeli chcemy uciec od niewygodnych kwestii. Należy zaznaczyć, że nagła zmiana tematu może nskłonić przeciwnika do dalszego drążenia tej kwestii, gdyż dostrzeże, że jest to słaby punkt. Aby odbiegnięcie od tematu nie było tak wyraźnie zaznaczone warto używać pewnych określeń typu: Ta sprawa była już tyle razy wałkowana, więc pozwoli Pan, że poruszymy inne kwestie. Wiele razy wypowiadaliśmy się na temat tej sprawy i szkoda czasu na dalsze jej drążenie. Myślę, że istnieją o wiele poważniejsze problemy niż przytoczona sprawa.
 
 
Przykłady:

1. Podczas debaty poseł A wspomina o aferach korupcyjnych w partii posła B
Poseł A mówi: A co słychać u Pana XXX Czy podobają mu się nowe firanki w więzieniu i czy jego prycz jest odpowiednio miękka ?
Poseł B odpowiada: Myślę, że istnieją o wiele poważniejsze problemy niż ten, który pan poruszył Chciałbym zaznaczyć, że za naszej kadencji PKB wzrosło o 5 %
 
2. Podczas audycji rozmowy poseł A zarzuca posłowi B że jego partia chce obniżyć pensje.
Poseł A; Nie żal Panu tych wszystkich matek i ojców, którzy nie będą mieli za co wyżywić swoje dzieci ?
Poseł B odpowiada:: Nie zapominajmy o panującej obecnie powodzi i skupmy się na tym temacie.
 
Oba powyższe przykłady pokazują, że szybka zmiana tematu pozwala uniknąć poruszania trudnych, czasem niewygodnych kwestii, które mogą spowodować porażkę w rozmowie.
 
b). teza lub antyteza

Technika teza lub antyteza polega na sprowadzeniu omawianego zjawiska do wyboru jednej z dwóch odpowiedzi, jednocześnie obie są niewygodne, kłopotliwe i stawiają w złym świetle odpowiadającego. Musimy więc doprowadzić do takiej sytuacji, że nasz przeciwnik będzie musiał dokonać wyboru spośród przedstawionych przez nas propozycji , proponowane są dwa lub więcej rozwiązań do wyboru, bez pozostawienia miejsca na inne możliwości
 
Przykłady:

1. Dziennikarz pyta Ministra Obrony podczas wywiadu:
-Czy uważa Pan, że nasi żołnierze powinni ginąć w państwie X ?
Minister logicznie powinien odpowiedzieć, że NIE, jednak za odpowiedzią pójdzie kolejne pytanie dziennikarza:
-To co Pan robi, aby żołnierze nie ginęli i dlaczego nie robi nic, żeby misja się zakończyła ?
Oczywiście sprawa nie jest tak prosta. Za wysyłaniem wojsk idą różne umowy międzynarodowe, pakty itd. i tak naprawdę nie ma jednoznacznej odpowiedzi na powyższe pytanie. Jednocześnie, jeżeli ktoś jest niewiarygodny i nie umie wybrnąć z sytuacji to w oczach widza nie wzbudza zaufania.
 
2.  Dziennikarz pyta pewnego posła – katolika, konserwatystę  A „Czy człowiek, który kłamie pójdzie do piekła”
Wiadomo, że poseł często używa kłamstw. Dziennikarz w tym momencie stawia polityka pod ścianą, katolik powinien robić wszystko, aby uniknąć pójścia do piekła. Obie odpowiedzi w tym wypadku są niewiarygodne; TAK spowoduje, że ludzie pomyślą, że ten człowiek jest hipokrytą i sam sobie przeczy, NIE , zaprzecza istocie grzechu, piekła etc. Poseł w obu sytuacjach jest postrzegany jako kłamca.
 
 
c). Latająca ryba, czyli przykład przeciwieństwa (exemplum in contrarium) 

To technika polegająca na obaleniu ogólnej tezy przez podanie jednostkowego przykładu, który jej przeczy. Jak wiadomo od każdej reguły są pewne wyjątki, zawsze więc można znaleźć przypadek, który przeczyłby tezie.
 
Przykłady:

1. Rozmowa dwóch polityków A i B podczas spotkania w telewizji
Polityk A: Od kiedy doszliśmy do władzy znacznie spadła stopa bezrobocia, młodzi wykształceni mają lepszy dostęp do pracy i traktowani są równorzędnie z bardziej doświadczonymi pracownikami.
Polityk B; To ciekawe, bo mój sąsiad ukończył niedawno studia magisterskie i już od pół roku szuka pracy – bez rezultatu. Ciągle narzeka, że nigdzie nie chcą go przyjąć bo ma małe doświadczenie. Mimo tego, że jest to pojedynczy przypadek to i tak silnie działa na widownie i powoduje częściowe obalenie polityka A, konkret wygrywa więc z ogólną tezą.
 
2. Istnieje pewna Partia X o poglądach konserwatywnych, ściśle związana z tradycją i kościołem. Kilku polityków w różnego rodzaju rozmowach i debatach opowiedziało się za wprowadzeniem eutanazji.
Mimo, że jest to pojedynczy przypadek szkodzi on wizerunkowi całej partii oraz zaprzecza jego ideom.
 
 
d). Ad verecundiam – Autorytet

Technika polegająca na zastępowaniu uzasadnienia powołaniem się na autorytet, który ma potwierdzić słuszność danej opinii (może to być profesor, ekspert, wynik sondażu itp.). Innym wariantem jest technika antyautorytetu (np. Tak, jak pan myślał też Lenin). Człowiek jest od początku życia przyzwyczajany do autorytetów, dzieciom wpija się posłuszeństwo starszym, mądrzejszym, jego wizerunki utrwalane są również przez media, które często powodują się na ich opinie. Wypowiedzi autorytetów danych dziedzin nie zawsze jednak świadczą o ich słuszności. Odmiennym wariantem jest technika antyautorytetu, która ma na celu porównanie światopoglądu, wypowiedzi osoby do człowieka, który nie cieszy się powszechnym uznaniem, spowodował wiele szkód i zła.
 
Przykłady:
1. Poseł A debatuje z Posłem B
Poseł A: Uważam, że dymisja obecnego premiera do najlepsze rozwiązanie
Poseł B; To absurd ! 75 % Polaków dobrze ocenia jego pracę
Odbiorcy, którzy nie mają własnej opinii w danej sprawie i tak staną po tej stronie, gdzie znajduje się autorytet .
 
2. Osoba A podczas wypowiedzi publicznej:
Powołam się teraz na słowa słynnego poety XXX, które doskonale odzwierciedlają mój pogląd na ten temat. 
Odwoływanie się do popularnych twórców literatury itd. wzbudza większą sympatię i zaufanie.
 
3. Poseł A do Posła B podczas debaty
Poseł A: Pana poglądy są jak z czasów komuny !
Ustrój komunistyczny dla większości Polaków kojarzy się bardzo źle. Użycie tego rodzaju antyautorytetu ośmiesza i powoduje brak zaufania do rozmówcy.
 
 
e) Do kamery
 
Technika ta polega na naruszeniu niewidzialnej granicy między uczestnikami dyskusji a publicznością i zwróceniu się wprost do widzów czy słuchaczy, aby pozyskać ich do własnej opinii. 
 
Technika do kamery może występować w dwóch wersjach: miękkiej i twardej
 
Technika miękka charakteryzuje się tym, że jeden z uczestników wspomina o odbiorcach lecz nie zwraca się do nich bezpośrednio np. „Myślę, że nasi widzowie nie zgadzają się z Pana argumentacją”
 
Technika twarda polega zaś na bezpośrednim zwróceniu się do adresatów np. „Sami państwo widzą, że poseł XXX plecie głupstwa” „Drodzy państwo, chyba się ze mną zgodzicie”
 
Celem zabiegu „do kamery” jest zbudowanie współnoty z odbiorcami i jednoczesne wykluczenie z tej wspólnoty pozostałych debatujących. Osoba zwracająca się do adresatów pamięta o ich obecności, pyta o ich zdanie, prosi o pomoc, wystawia na ich osąd.
Słowo kamera w tym wypadku to metafora, tego zabiegu można stosować również w radiu, na debatach internetowych itp.
 
Codziennie nas atakuje dziesiątki tez stwarzajacych zamęt i waśnie, oto jedna z nich ; 

"Gdyby nie katolicy, to polskie państwo by się rozpadło" - ostatnia teza posła Burzyńskiego rzucona na pożarcie przeciwnikom.. Z niej zrodzi się synteza . I tak Heglowskie myślenie rozumem - jest wykorzystywane do stwarzania niepokoju i niekończących się waśni o rację , której nikt nie może mieć. 
 
Zatem przyjrzyjmy się z boku ludziom , którzy nam ciągłe waśnie i spory fundują medialnie - a zobaczymy dokąd zmierzają i jaki jest ich cel. 
 
 W swoim życiu miałam możliwość prowadzenia rozmów z wieloma znaczącymi w życiu  publicznym ludźmi, którzy powyższe techniki stosowali w perfekcyjny sposób. Nieraz potrafili na moment, stać się zwykłymi rozmówcami , bez obciążeń jak wypadną , lecz to były malutkie wyjątki. Nie dotyczy to tylko polityków , ale również przedstwicieli finansjery jak i religii. 
 
A zatem jaki jest sens takich rozmów ? 
 
Skoro ja go nie znam , to na pewno w tym wszystkim chodzi o pięniądze..
 
Arystoteles sformułował myśl: Parvus error in principio magnus est in fine –
 

 Mały błąd na początku staje się wielkim na końcu.

 
A więc mamy ciężki problem ; wszyscy wokół są ślepi i siebie nawzajem prowadzą...
 

Czy tak trudno dostrzec intencje naszych rozmówców ? 




poniedziałek, 21 maja 2012

Propaganda - bezwonną trucizną..


Technika dziś zaszła tak daleko, że produkty takie jak kleje czy wykładziny nie wydzielają już nieprzyjemnego zapachu. Ale ten przykry zapach wywoływał jeden pozytywny skutek - ostrzegał: Uwaga! Trucizna! Trzeba było długo się przyzwyczajać, aby zapach butaprenu uznać za coś zwykłego, a tym samym i swój stan chorobowy za normalny. Dziś, nie czując zapachu, przestajemy myśleć, że trucizna ukryta w wielu otaczających nas przedmiotach nadal działa.
Podobnie jest z propagandą. Dawniej państwowo twórczym napisom w rodzaju „Socjalizm = dobrobyt" zadawala kłam choćby brudna i popękana ściana, na której były rozwieszone hasła, a kłamliwym słowom - fałszywa twarz, która je wypowiadała. Dlatego aby dawna propaganda mogła osiągnąć zamierzony cel, musiała być wzmocniona różnymi środkami przymusu i zastraszania.
Dziś ściany są równo pokryte wodoodporną farbą, twarze - najnowszymi kosmetykami, gazety zaś tak się błyszczą, że same lgną do oczu. I gładko płyną słowa, łatwo połykane w milionowych ilościach... Propaganda stała się trucizną nie tylko masową, ale i bezwonną. 
Niestety, większość ludzi wobec propagandy zdaje się być bezbronna. Jest wiele czynników ułatwiających dobrowolną uległość propagandzie. Warto jednak zwrócić uwagę na najważniejszy z nich - na słowo. 

Ludzkie słowo jest wszechobecne; do tego stopnia pośredniczy w naszym poznaniu świata i we wzajemnych kontaktach, że z jednej strony zapominamy o pośrednictwie słowa w poznawaniu rzeczywistości, z drugiej zaś bierzemy je za samą rzeczywistość.


W normalnych warunkach staramy się odróżniać słowa od rzeczy. Kiedy patrzymy na las, widzimy go, ale istnieje też słowo „las"; z kolei kiedy mówimy: „Podaj mi książkę", myślimy o książce, a nie o słowie „książka".

Ale mogą też zaistnieć warunki nienormalne, kiedy zamiast słów otrzymujemy rzeczy, a zamiast rzeczy - słowa.

 

Może to być robione z takim natężeniem i może być tak przemyślane, że przybierze postać nie zwykłego oszustwa, ale właśnie propagandy. I ta propaganda jest niezbędnym narzędziem funkcjonowania nowoczesnych ustrojów totalitarnych.

Na czym to polega? 

Polak zawsze cenił takie wartości jak godność osobista, rodzina, Ojczyzna, Bóg. Gotów był za nie cierpieć, a nawet, jeśli nie było innego wyjścia, oddać życie. W naszej historii znajdziemy na to wiele przykładów. Z kolei ci, którzy chcieli Polskę zniewolić, zdecydowanie uderzali w te wartości, a więc poniżali czyjąś godność osobistą, każąc robić rzeczy upokarzające, albo rozbijali rodzinę, skazując np. współmałżonka na banicję albo walczyli z Bogiem, łamiąc krzyże i burząc kościoły.
Ale oprócz tych form walki pojawiła się inna, bardziej wyrafinowana, która uderzała nie bezpośrednio w rzeczy, lecz w słowa. Niszcząc, zamieniając lub fałszując słowa, można osiągnąć jeszcze większe efekty, przy czym sprawcą zła wydaje się być wówczas sama ofiara. Zamiast więc upokarzać człowieka, można mu w szkole i w mediach wmawiać, że słowo „godność" jest bezwartościowe, że każdy człowiek może robić, co chce, i za nic nie jest odpowiedzialny.
Kto w to uwierzy, sam będzie postępował w sposób upokarzający go, do czego przedtem próbowano go zmusić. Zamiast rozbijać rodzinę, można tłumaczyć, że słowo „rodzina" jest przeżytkiem, a małżeństwo - formą zniewolenia; wówczas aby rodzina się rozpadła, nie jest już potrzebna przymusowa rozłąka, gdyż prawdopodobnie jedna ze stron sama wystąpi o rozwód. Zamiast wysyłać na banicję albo przekupywać, nakłaniając do zdrady, można wykazać, że słowo „patriotyzm" niczym nie różni się od „oszołomstwa", „faszyzmu" i „ksenofobii"; kto się z tym zgodzi, sam pozwoli na rozbiór Ojczyzny, a nawet dobrowolnie przyłoży do tego rękę. Zamiast burzyć kościoły, możnatłumaczyć, że słowo „wiara" znaczy „zabobon", a słowo „Chrystus" (podobnie jak „Zeus" czy „Hefajstos") należy do mitów. 
Wówczas ludzie, którzy dadzą temu wiarę, sami zamienią kościoły na hotele albo rozbiorą je na cegłę. Jeśli przeciwstawiamy się, gdy nieprzyjaciel niszczy to, co dla nas najcenniejsze, to znak, że potrafimy wyraźnie odróżnić słowa od rzeczywistości, jeśli jednak biernie przyglądamy się niszczeniu lub dobrowolnie bierzemy w tym udział, to oznacza, że straciliśmy już poczucie rzeczywistości, że tanio, bo tylko za słowa, oddajemy wartości, jakimi są nasza godność, rodzina, Ojczyzna i Bóg.

Ale jeśli to stracimy, to kim będziemy? Cóż nam pozostanie?

 

Łatwo się domyśleć, że przestaniemy cokolwiek znaczyć i nie pozostanie nam nic.

Strzeżmy się więc krzykliwych słów, z których najczęściej wynika negacja godności, rodziny, Ojczyzny i Boga. Słowa te pełne są bezwonnej trucizny, która zatruć może nie tylko rozum, ale i serce, a nawet sumienie.
Szukajmy natomiast słowa wiarygodnego, słowa prawdy, które, jak zauważa Adam Mickiewicz w liście
do Hieronima Kajsiewicza i Leonarda Rettlla z 16 grudnia 1833 r.,

 „pada cicho i leży długo, a potem powoli

wschodzi; owocem jego jest miłość i zgoda".

 

Autor; 

Prof.dr.hab. Piotr Jaroszyński  (Fragment z książki pt. "Patrzmy na rzeczywistość" ) 


Poleć artykuł:  Ustaw jako status na GGWrzuć na Wykop.plOpublikuj na Facebook

piątek, 23 marca 2012

Kiedy umysł jest pokonany ..



To jest sytuacja w jaką wszedł człowiek XXI wieku. Jego rozwój .. to niewątpliwie rozwój cielesny.. Można powiedzieć, iż utożsamianie się z zewnętrzną manifestacją siebie - oznacza  brak znajomości SWOJEGO WNĘTRZA.
 
WSZYSCY JESTEŚMY JEDNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ. 
 
Różnimy się jedynie - poznaniem jej głębi. Przyczyna tkwi w nauczaniu umysłu od zewnątrz, poprzez karmienie go sugestiami, które są jedynie iluzją prowadzącą nas od błędu do błędu.
 
Od najmłodszych lat jesteśmy pozbawiani zdolności odkrywania WSZYSTKIEGO w nas samych.
 
Na czym polega ta zdolność ?
 
Jest to zdolność polegająca na tym , aby wszelkie nauki dotyczące naszego ISTNIENIA umieć zaczerpnąć z umysłu .. a nie połykać wiedzę serwowaną na zewnątrz, bez uprzedniego jej przerobienia w życiu.
 
Każdy z nas otrzymał jeden talent i z niego sam się rozliczy.
Ostatnie piętnaście lat jest mocno związane z odkrywaniem wnętrza człowieka. Panuje taka niepisana nauka jak ; podwójny umysł - czyli dwoistość postrzegania. 
 
Ta wiedza istniała od zawsze.. tylko była postrzegana poprzez  teorię rodzaju mentalnego. Męski pierwiastek umysłu odpowiada tzw. umysłowi obiektywnemu, świadomemu, dobrowolnemu, aktywnemu itp., a żeński pierwiastek umysłu odpowiada tak zwanemu umysłowi subiektywnemu, podświadomemu, niedobrowolnemu, aktywnemu, pasywnemu itp.


 
Nauki starożytne nie zgadzają się z wieloma współczesnymi teoriami dotyczącymi natury tych dwóch faz umysłu, ani nie uznają wielu z faktów przypisywanych tym dwom aspektom - niektóre z tych teorii i hipotez są zbyt dalekosiężne, by dało się na nich przeprowadzić eksperyment czy demonstrację.
 
Dlatego moje rozważania w tym artykule skupią się na uniwersalnym prawie Wszechświata - rodzaju mentalnym. Usilnie zachęcam aby te podane przeze mnie instrukcje każdy osobiście wpierw zbadał w odniesieniu do swojej jaźni. 
 
Należy uwagę swoją zwrócić do wewnątrz, na jaźń żyjącą w każdym z nas.
 
 
 
Każdy zauważy, że jego świadomość daje mu pierwszy znak istnienia jaźni - jest nim "jestem". Na początku zdaje się być końcowym słowem świadomości. I tak jest ... można by dopisać "jestem pełnią Wszystkiego co na zewnątrz jest niepoznawalne" 
Naszą podróż w głąb siebie rozpoczynamy od końca. Dokładniejsze moje badania, jakie przeprowadzałam na samej sobie, pozwoliły mi wejść w drugi etap , czyli podzielenia "jestem" na dwa aspekty "ja" i "mnie".
 
 
 
Te bliźniaki mentalne różnią się swoją charakterystyką i naturą, a badanie ich natury i zjawisk z nich powstających rzuca wiele światła na problemy wpływu mentalnego.
Wpierw przedstawię bliźniaka o imieniu "mnie", którego zbyt często mylimy z drugim bliźniakiem "ja", dopóki nie posuniemy się głębiej w stan własnej świadomości. Człowiek  myśli o swojej jaźni ( w jej aspekcie "mnie" ), że jest złożona z określonych uczuć, smaków, lubienia, nie lubienia, nawyków, szczególnych więzów, charakterystyki itp, które to rzeczy tworzą daną osobowość, czyli znaną mu jaźń, z którą się utożsamia jako osoba. Wie , że uczucia i emocje się zmieniają, rodzą się i umierają. Potrafią przenosić z jednego skrajnego bieguna uczuć na drugi. Myśli również, że "mnie" jest pewną wiedzą zebraną w umyśle , która tworzy część jego osoby. Można śmiało w tym miejscu powiedzieć, że "mnie" wielu ludzi składa się głównie z ich świadomości ciała, ich fizycznych apetytów itp. Świadomość tych ludzi jest w dużej mierze związana z cielesną naturą, oni praktycznie "żyją tam". Niektórzy z nas zaszli tak daleko w swej cielesności, iż nawet ubiór swój uważają za część "mnie", i rzeczywiście uważają go za część siebie. Ci "świadomi ubrań" ludzie utraciliby swoją osobowość, gdyby zostali z nich obdarci.
Nawet ci, którzy nie są tak blisko związani ideą osobistego ubioru, utrzymują, że świadomość  ich ciał  - jest ich "mnie". 
 
NIE SĄ W STANIE POSTRZEGAĆ JAŹNI NIEZALEŻNIE OD CIAŁA. ICH UMYSŁ ZDAJE SIĘ DLA NICH "CZYMŚ CO NALEŻY" DO CIAŁA - co w wielu przypadkach sprawia , że tak się dzieje.
 
Lecz gdy człowiek wznosi sie na skali świadomości, to jest w stanie oddzielić  "mnie" od idei swojego ciała i jest w stanie postrzegać swoje ciało jako "należące" do jego mentalnej części. Lecz nawet jeszcze wtedy skłania się do identyfikowania "mnie" wyłącznie ze stanami mentalnymi, uczuciami etc., które czuje, że istnieją wewnątrz niego.
 
Postrzega błędnie te wewnętrzne stany i uważa je za tożsame z nim samym, zamiast postrzegać je jedynie za "rzeczy", tworzone przez część mentalności, a istniejące wewnątrz niego - z niego i w nim, ale nie będące "nim samym".
Człowiek zauważa , iż może siłą własnej woli zmieniać te wewnętrzne stany uczuć, i że może w ten sam sposób tworzyć uczucia czy stany o dokładnie przeciwnej naturze, i wciąż będzie istniało to samo "mnie".  Sam potrafi uporządkować w sobie: poprzez analizę wartości, posegregować na te przydatne i mniej przydatne tworki mentalne. Te , których pragnie się pozbyć może je wrzucić do "nie - mnie", zbioru ciekawostek i przeszkód, jak również wartościowych nabytków . Wymaga to dużo mentalnej koncentracji i siły mentalnej analizy.
/ Mnie osobiście pomogła wiedza biblijna nt relacji, jakie ukazała z wnętrza człowieka. /
Po doświadczeniu takiego procesu człowiek znajdzie się w świadomym posiadaniu "jaźni", którą będzie mógł rozważać w jej podwójnych aspektach - "ja" i "mnie". Bliźniak "mnie" będzie odczuwany jako ten mentalny twórca wszelakich rzeczy, zarówno świetnych , jak i nic nie wartych. W świadomości jednak dostrzeżemy od tego momentu, naszego "mnie" pewne stany, jako uśpione - moce tworzenia i generowania mentalnego plonu wszelakich odmian i rodzajów.
 
Lecz wciąż , aby być świadomym istnienia to "mnie" musi otrzymywać jakąś formę energii, bądź  to od własnego bliźniaka lub towarzyszącego "ja". W pewnym momencie odkrywa się, że istnieje mentalne coś, które jest w stanie nadawać wolę, by "mnie" działało wg określonych linii tworzenia. Tę część siebie jesteśmy w stanie nazywać swoim "ja". Wówczas możemy odkryć jeszcze jedno zdarzenie, że nasze "mnie" odnajduje świadomość , w której jest w stanie odpoczywać poprzez dokonywany proces projekcji energii z "ja" do "mnie" - procesu "woli", który rozpoczyna i podtrzymuje mentalne tworzenie.
Człowiek jest w stanie odkryć jeszcze jedno zdarzenie, że "ja" jest w stanie stać obok i być świadkiem działania mentalnego tworzenia dokonywanego przez "mnie". w tym miejscu istnieje dualny aspekt umysłu każdej osoby.
 
"Ja" prezentuje męski pierwiastek mentalnego rodzaju, "mnie" prezentuje pierwiastek rodzaju żeńskiego. 
 
"JA" - reprezentuje aspekt istnienia, "mnie" aspekt stawania się .
 
Zauważ, iż prawo zgodności działa na tej płaszczyźnie  tak samo jak na płaszczyźnie głównej, na której dokonuje się tworzenie Wszechświata. Są one podobne w rodzaju , lecz zupełnie różne w stopniu: "Jak na górze tak i na dole i jak na dole , tak i na górze"
 
Jest to uniwersalny klucz do ledwie znanych obszarów działania mentalnego...